Zachodnia część Księstwa Cieszyńskiego
Západní část Těšínského knížectví
Polityka Piłsudskiego wobec Niemiec
ARTYKUŁY, OKRES MIĘDZYWOJENNY | DARIUSZ RETKA | 21 LISTOPADA 2014 08:00
Można się niekiedy spotkać z opinią, że polityka Piłsudskiego wobec Niemiec była zbyt uległa. Jednak analiza stosunków polsko-niemieckich z tamtego okresu prowadzi do zgoła odmiennych wniosków. Stosunek Piłsudskiego do zachodniego sąsiada był nacechowany realizmem i zdecydowaniem, a w latach 30-tych marszałek przedłożył zachodowi koncepcję na powstrzymanie Hitlera i zapobieżenie II wojnie światowej.
Piłsudski, jako jeden z nielicznych trafnie przewidział przebieg i zakończenie I wojny światowej. W myśl tej prognozy w pierwszym etapie walk państwa centralne miały pokonać Rosję, a następnie same ulec aliantom. Do takiego właśnie scenariusza Piłsudski dostosowywał swoją strategię. Postanawiał w pierwszej fazie wojny współdziałać taktycznie z państwami centralnymi, angażując stworzone przez siebie Legiony po stronie Austro-Węgier przeciw Rosji.
W wyniku ofensywy podjętej przez Niemcy i Austro-Węgry w lecie 1915 r. Rosjanie zostają usunięci z „Królestwa’’. Jednocześnie następuje zwrot w polityce Piłsudskiego, który zdecydowanie przeciwstawia się akcji werbunkowej polegającej na pozyskiwaniu Polaków z zaboru rosyjskiego i wcielaniu ich do armii państw centralnych. Podczas jednego z przemówień Piłsudski wyjaśnia motywy swojej decyzji :
„To co się stało, odejście Moskali stwarza dla nas nie swobodę ale nowy front walki. Moskale odeszli i stosunek do nich będzie coraz mniej aktualny. Jest to moment w którym Polacy powinni wystąpić z żądaniami… dla licytacji wzwyż sprawy polskiej na arenie międzynarodowej. Na żadne ofiarowywanie żołnierza polskiego za darmo ja się godzić nie mogę”.
Wypowiedź ta dobrze oddaje sposób myślenia Piłsudskiego, dla którego sojusz z państwami centralnymi nie był celem samym w sobie, lecz jedynie środkiem do odzyskanie przez Polskę niepodległości. Walki toczone przez I Brygadę miały przede wszystkim zaakcentować polskie aspiracje do niepodległości. Piłsudskiemu zależało na uświadomieniu stronom walczącym wartości żołnierza polskiego i jego znaczenia dla toczącego się konfliktu. Istnienie realnej siły zbrojnej wykorzysta potem jako „kartę przetargową„ dla „licytacji wzwyż sprawy polskiej”. W tamtym czasie wielu nie podzielało stanowiska Piłsudskiego, opowiadając się nadal za lojalnym i w istocie bezwarunkowym popieraniem Niemiec i Austro-Węgier. Postawa taka wynikała z niewiary w możliwość powstania niepodległego państwa polskiego i opierała się na przekonaniu, że jedyną szansą na poprawę sytuacji mogą być ograniczone koncesje ofiarowane przez zaborców.
Celem Niemców było stworzenie, pod swoim dowództwem, wojska złożonego z Polaków, które mogłoby się przyczynić do zwycięstwa w wojnie z Rosją. Piłsudski konsekwentnie sprzeciwia się werbunkowi, nie zgadzając się, aby w zamian za mgliste obietnice Polacy byli wykorzystani jako „mięso armatnie’’. Konflikt między Piłsudskim a sztabem niemieckim osiągnął swoje apogeum w lipcu 1917 r. spowodowany kontrowersją wokół przysięgi żołnierskiej. Rota przysięgi mówiła obraterstwie broni z wojskami Niemiec i Austro-Węgier” oraz „dotrzymaniu im wierności”. Piłsudski polecił odmówić złożenia przysięgi, oświadczając:
„Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw sobie. W interesie Niemców leży przede wszystkim pobicie aliantów. W naszym, by alianci pobili Niemców”.
Większość legionistów odmawia złożenia przysięgi, co pociąga za sobą ich internowanie. Niedługo potem Piłsudski zostaje zatrzymany przez Niemców i osadzony w Magdeburgu, gdzie pozostaje pozbawiony wolności od 21 lipca 1917 r. do 9 listopada 1918 r. Są poszlaki wskazujące, że Niemcy chcieli przewieźć Piłsudskiego do Gdańska, na obszarze którego obowiązywało surowe prawo wojenne. Mogliby mu tam wytoczyć proces w trybie doraźnym, gdzie za niesubordynację groziła kara śmierci. Ostatecznie jednak nie zdecydowano się na krok tak drastyczny.
Józef Piłsucki
13 maja 1926, marsz. Józef Piłsudski przed spotkaniem z prezydentem RP Stanisławem Wojciechowskim na moście Poniatowskiego. Od lewej: Kazimierz Stamirowski, Marian Żebrowski, Gustaw Orlicz-Dreszer, Józef Piłsudski, Władysław Jaroszewicz i Michał Galiński.
Piłsudski wraca do kraju 10 listopada 1918 r. i w krótkim okresie skupia w swym ręku pełnię władzy cywilnej i wojskowej. Proklamacja polskiej niepodległości zbiega się z kapitulacją Niemiec na froncie. Entuzjazm wypływający z tryumfu polskiego łączy się z satysfakcją z klęski Niemiec. Społeczeństwo polskie aktywnie uczestniczy w rozbrajaniu niemieckich żołnierzy, którzy są pozbawiania broni również przez kobiety i dzieci. Piłsudski, na mocy porozumienia zawartego z niemiecką radą żołnierską, zobowiązuje załogi niemieckie do niezwłocznego opuszczenia Polski, w ramach ewakuacji pod polskim kierownictwem oraz do złożenia pozostałej jeszcze broni w posterunkach na granicy. Broń i amunicja pozyskane w ten sposób istotnie dozbroiło formujące się wojsko polskie.
Po przejęciu władzy uwaga Piłsudskiego koncentruje się na wschodzie wokół zagrożenia bolszewickiego oraz realizacji stworzonej przez siebie koncepcji federacyjnej. Zarzut stawiany niekiedy Piłsudskiemu, jakoby nadmiernie angażował siły polskie na wschodzie, zaniedbując jednocześnie kwestie granic zachodnich, jest chybiony. Po pierwsze, bezpośrednia interwencja wojskowa na zachodzie, byłaby równoznaczna z naruszeniem ustaleń traktatu wersalskiego. Na to Polska pozwolić sobie nie mogła. Traktat wersalski, przy wszystkich do niego zastrzeżeniach, sankcjonował istnienia państwa polskiego. Po drugie, nawet gdyby Piłsudski ignorując ustalenia mocarstw i stosując metodę faktów dokonanych, próbował zająć określone terytoria, musiałby się liczyć z reakcją Niemiec, które w tamtym czasie posiadały jeszcze nierozbrojoną armię. Oczywiste jest, że Polska nie mogła sobie pozwolić na równoczesną konfrontację na wschodzie i zachodzie. Piłsudski słusznie postawił na kierunek wschodni, zdając sobie sprawę, że tutaj stawka jest znacznie wyższa. W rywalizacji polsko-bolszewickiej ważyły się losy egzystencji państwa i narodu, bowiem konsekwencją zwycięstwa bolszewików byłaby rychła sowietyzacja Polski i kres świeżo odzyskanej wolności. Pomimo to sprawa granic zachodnich nie został zaniedbana. Założona z inspiracji Piłsudskiego konspiracyjna POW, inicjowała kolejne powstania, w rezultacie których większość Górnego Śląska przypada Polsce. Zasobny w surowce region stanie się filarem polskiej gospodarki w okresie międzywojennym.
Niemcy pomimo klęski poniesionej w wojnie światowej, nie rezygnują z prób uzależnienia od siebie regionu nadbałtyckiego, który postrzegają jako swoją strefę wpływów. W 1919 r. powstaje armia pod dowództwem Rosjanina Bermondta Awałowa, jednak w rzeczywistości dyspozycyjnego wobec Niemiec. Wojsko liczące ponad 50 tys. żołnierzy, zdominowane było przez Niemców. W październiku Bermondt dokonał agresji na Łotwę i po szybkim opanowaniu Kurlandii zagroził stolicy kraju Rydze, żądając bezwarunkowej kapitulacji wojsk łotewskich. W tym czasie toczyły się w Warszawie pertraktacje Piłsudskiego z delegacją łotewską. Marszałek obiecał Łotyszom, nie tylko wydatna pomoc w sprzęcie, dostawach broni i amunicji, ale również zapowiedział bezpośrednią interwencję wojskową. W rzeczywistości do tego nie doszło, ale już sama perspektywa ingerencji Polski, miała istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia konfliktu. Zmobilizowani i uskrzydleni Łotysze odrzucili ultimatum i podjęli kontrofensywę, a Bermondt obawiając się ataku ze strony polskiej zaczął się cofać, co doprowadziło do jego spektakularnej klęski. W ten sposób Łotwa ocaliła niepodległość, a Niemcy musieli się pożegnać ze swoimi planami ujarzmienia nadbałtycki.
Podpisanie układu w Rapallo. kanclerz Rzeszy Joseph Wirth, Walther Rathenau oraz delegacja sowiecka: Leonid Krasin, Gieorgij Cziczerin oraz Adolf Joffe
Traktat z Rapallo został zawarty pomiędzy Rosją a Niemcami 16 kwietnia 1922 r. przewidując w swej części oficjalnej nawiązanie kontaktów dyplomatycznych i współpracy handlowej, a także wzajemne zrzeczenie się roszczeń. Jednak dołączone do traktatu tajne klauzule dawały podstawę do rozbudowy niemieckich sił zbrojnych na terytorium Rosji, z czego Niemcy będą w przyszłości w szerokim zakresie korzystać. Piłsudskiego zaniepokoiło zbliżenie niemiecko-rosyjskie, bowiem wiedział czym może grozić sojusz wrogów Polski. Swoje obawy wyraził słowami: „Marzeniem Niemiec jest doprowadzenie do kooperacji z Rosją. Dojście do takiej kooperacji byłoby naszą zgubą. Do tego dopuścić nie można! Mimo ogromnych różnic w systemach i kulturze Niemiec i Rosji trzeba stale pilnować tej sprawy. Na świecie powstały już dziwaczniejsze sojusze. Jak przeciwdziałać? Gra będzie trudna przy paraliżu woli oraz krótkowzroczności Zachodu..’’ W ramach przeciwdziałania marszałek doprowadził do przesilenia rządowego, celem zastąpienia gabinetu premiera Ponikowskiego, ludźmi potrafiącymi bardziej energicznie zabiegać o interesy polskie na arenie międzynarodowej. Piłsudski – na zwołanym przez siebie posiedzeniu rządu – przestrzegł przed stanem zagrożenia wywołanym układem niemiecko-rosyjskim. Stwierdził następnie, że obecny rząd nie posiada autorytetu adekwatnego do nowej sytuacji. Skruszony premier złożył dymisje swojego gabinetu.
Z kolei w dniach 5-6 października 1925 r. w Locarno, z inicjatywy Niemiec, zawarto szereg umów międzynarodowych, w tym te zawierające dwustronne potwierdzenie istniejących granic na zachodzie i deklarujące ich nienaruszalność.
Tym co uderzało w Polskę najbardziej był brak analogicznych gwarancji na wschodzie. Locarno staje się przejawem nowego stosunku Francji do Niemiec, co automatycznie pociąga za sobą rewizję jej polityki wobec Polski. Poprzednio zdecydowana postawa Francuzów zostaje zastąpiona sekwencją ustępstw, obliczonych na uniknięcie przyszłej wojny. Piłsudski, który w tamtym czasie pozostawał na uboczu polskiej polityki, w ostrych słowach wyrażał się o tym co się stało, mówiąc o „brutalnej próbie” Niemiec rozbicia sojuszu polsko – francuskiego. Powie potem o Locarno: „każdy przyzwoity Polak spluwa jak słyszy to słowo”. Zarówno traktat z Rapallo jak i ten z Locarno były wyrazem wzrostu znaczenia Niemiec i pojawienia się nowych niekorzystnych dla Polski tendencji w polityce mocarstw. Oba też spotkały się ze zdecydowaną dezaprobatą ze strony Piłsudskiego.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego stosunki Polski z sąsiadami dalekie były od optymalnych. Stale iskrzyło w relacjach polsko-niemieckich. Nieustanne oskarżenia pod adresem Polski na forum Ligi Narodów, łączone były z coraz dalej idącymi żądaniami w zakresie praw mniejszości niemieckiej w Polsce. Jednocześnie kontynuowana była wojna celna, obliczona na wywołanie perturbacji w polskiej gospodarce. Pomimo takich wymierzonych w Polskę działań, Piłsudski podejmował próby normalizacji stosunków polsko-niemieckich. W grudniu 1927 r. przebywając na konferencji w Genewie, spotkał się z Gustavem Stresemanem, ministrem spraw zagranicznych Niemiec. Rozmowa przebiegała w dobrej atmosferze. Marszałek kładł nacisk na konieczność poprawy stosunków pomiędzy oboma państwami, wskazując na patologię obecnych relacji. Streseman po spotkaniu zanotował że „Piłsudski miał prawdopodobnie wolę porozumienia się z nami w jakichś sposób”. Podobne wrażenie odniósł po rozmowie z Piłsudskim, poseł niemiecki w Warszawie Ulrich Rauscher, który twierdził, że Piłsudski opowiada się za porozumieniem z Niemcami. Pomimo takich opinii polityka niemiecka nie uległa zasadniczej zmianie, co w przyszłości będzie skłaniać Piłsudskiego do używania „argumentu siły”.
Gustav Stresemann, Austen Chamberlain i Aristide Briand w Locarno - 1925
Dostrzegając potencjalne zagrożenie z zachodu Piłsudski polecił stale monitorować sytuację w Niemczech. Polski wywiad intensywnie pracował na kierunku zachodnim. W tym miejscu wspomnieć warto o specjalnej misji jaką w1929 r. została powierzona gen. J. Rómmelowi, który miał udać się do Niemiec, celem zorientowania się na miejscu, co do stanu gospodarki i potencjału militarnego republiki weimarskiej. Z kolei w 1933 r. pracownicy polskich placówek dyplomatycznych dostają zadanie zebrania szczegółowych informacji o sytuacji w Niemczech, ze szczególnym uwzględnieniem wojska. Czasu nie marnowali też polscy kryptolodzy z Biura Szyfrów Sztabu Głównego WP, których udziałem stało się złamanie kodu „Enigmy”, służącego do przekazywania tajnych rozkazów i meldunków armii niemieckiej.
Niemcy nie potrafiły się pogodzić z utratą po I wojnie światowej, części terytorium na rzecz Polski, co generowało kolejne napięcia w relacjach wzajemnych. Pomijano przy tym fakt, że ziemie te zostały kiedyś zagrabione przez Prusy, a nadal znaczna część etnicznych ziem polskich pozostawała w rękach Niemiec.
Źródłem nieustannych konfliktów był Gdańsk, który na mocy traktatu wersalskiego, uzyskał status wolnego miasta pod patronatem Ligi Narodów. W 1932 r. zdominowany przez Niemców Senat Gdański odmówił przedłużenia z Polską umowy o „port d’ attache”. Niedługo potem ORP Wicher zignorował ten fakt, pojawiając się w porcie, celem powitania okrętu angielskiego. Według specjalnej instrukcji, w przypadku jakiejkolwiek wrogiej demonstracji wobec Polski, ORP Wicher miał zbombardować najbliższy budynek urzędowy. Polska akcja wywoła wrzawę na arenie międzynarodowej, ale Piłsudski osiągnął swój cel. Niemcy ustąpili i wkrótce Gdańsk zgodził się na przedłużenie umowy z Polską.
Do kolejnej antypolskiej akcji w Gdańsku doszło w marcu 1933 r., po dojściu Hitlera do władzy. Senat Gdański arbitralną decyzją rozwiązał polsko–niemiecką policje portową, zastępując ją jednocześnie jednostkami, w skład których wchodzili wyłącznie Niemcy. W reakcji na to Piłsudski polecił wzmocnić polską załogę na Westerplatte dodatkowymi 120 żołnierzami. W ten sposób Polska zademonstrowała wolę obrony swych praw i gotowość do konfrontacji. Niemcy jednak nie podjęli tak rzuconej rękawicy, a Gdańsk wnet powrócił do poprzedniej organizacji policji portowej. Wydaje się, że na stanowisku Hitlera w powyższej sprawie, zaważyć musiała świadomość planów Piłsudskiego. Tajemnicą poliszynela była wówczas propozycja wojny prewencyjnej przeciw Niemcom jaką Piłsudski złożył Francji.
Wydaje się, że perspektywa zbrojnego rozprawienia się z Niemcami stale towarzyszyła Piłsudskiemu, a przejęcie władzy w przez Hitlera tylko ją przybliżyło. Postawa marszałka była nie tyle wyrazem nastawienia antyniemieckiego, co raczej reakcją na antypolską politykę kolejnych rządów republiki weimarskiej. Rewizjonistyczny kurs w polityce Niemiec trwał od dawna, a Hitler po przejęciu władzy, jedynie go zaostrzył.
30 stycznia 1933 r. Adolf Hitler zostaje kanclerzem Niemiec i już w swych pierwszych wystąpieniach – posługując się ostrą antypolską retoryką – domaga się zwrotu Gdańska i tzw. „korytarza”. Determinuje to jednocześnie reakcję Piłsudskiego, który na przestrzeni roku 1933, wysyła do Francji kolejnych emisariuszy, celem nakłonienia zachodniego sojusznika do wspólnego wystąpienia przeciw Niemcom. Jednak we Francji panowały w tamtym okresie nastroje pacyfistyczne, a pozbawiona osobistości klasa polityczna obawiała się brać na swoje barki ciężar odpowiedzialności za wojnę. Widząc, że rozmowy z sojusznikiem nie przynoszą pożądanych rezultatów, Piłsudski postanawia działać samodzielnie.
2 maja 1933 r., polski poseł w Berlinie Alfred Wysocki spotkał się z Hitlerem stawiając mu ultimatum. Wysłannik marszałka domagał się od niemieckiego dyktatora publicznego wyrzeczenia się rewizji granicy z Polską. Wydaje się pewne, że konsekwencją odrzucenia polskiego postulatu byłaby wojna. Dowodzi tego fakt, że w okresie poprzedzającym spotkanie w Berlinie, Piłsudski wydał dekret „Na wypadek wojny z Niemcami„ stanowiący o „Rządzie Obrony i Jedności Narodowej”. Ponadto w tym właśnie czasie przeprowadzono w Polsce manewry wojskowe, pozorujące atak na Prusy wschodnie. W tych okolicznościach Hitler, nie mając jeszcze odpowiedniej siły, zgadza się na polskie warunki i wyraża wolę utrzymania stosunków z Polską „ściśle w ramach obowiązujących traktatów’’.
W październiku 1933 r. Niemcy oficjalnie wystąpiły z Ligi Narodów, co odebrano jako wstęp do intensywnych zbrojeń. Piłsudski i teraz nie pozostaje bezczynny, a planowaną akcję dyplomatyczną poprzedza demonstracją siły. Wykorzystuje w tym celu rewię kawalerii na błoniach w Krakowie z okazji250 rocznicy Bitwy pod Wiedniem. Tym samym w pobliżu granicy z Niemcami następuje koncentracja wojsk polskich. 15 listopada 1933 r., nowy polski poseł w Berlinie, Józef Lipski przedstawił Hitlerowi następujące stanowisko Piłsudskiego:
„Gdy rząd narodowo socjalistyczny przyszedł do władzy w Niemczech wywołało to duże zaniepokojenie na arenie międzynarodowej i wydarzenie to zaczęto łączyć z możliwością poważnych konfliktów zbrojnych. Ostatnie decyzje rządu Rzeszy, na zasadzie których Niemcy wystąpiły z Ligi Narodów, pozbawiły Polskę czynnika bezpieczeństwa. Marszałek nie pragnąłby obciążać atmosfery pomiędzy oboma państwami, przez zarządzenia w sensie wzmocnienia bezpieczeństwa polskiego. Przed uczynieniem tego marszałek pragnie całkiem lojalnie postawić kanclerzowi Hitlerowi pytanie, czy nie widzi możliwości zrównoważenia ubytku tego czynnika bezpieczeństwa”.
Hitler rozumiejąc powagę sytuacji ponownie się ugiął i sam zaproponował pakt o nieagresji (zawarty ostatecznie 26 stycznia 1934 r.).
Wojnę prewencyjną przeciw Niemcom Piłsudski rozważał w dwóch wariantach, z których pierwszy zakładał udział Francji. Niewątpliwie marszałek chciał polsko-francuskiego wystąpienia przeciw Niemcom i to niezależnie od bieżącego stanowiska Hitlera. Potwierdzeniem tego jest fakt, że dysponując już niemiecką ofertą zawarcia paktu o nieagresji, jeszcze raz zwrócił się do Francji wysyłając kolejnego emisariusza. Piłsudski zapewne zdawał sobie sprawę, że skłonność niemieckiego dyktatora do ustępstw jest jedynie przejawem taktyki, obliczonej na zyskanie czasu, potrzebnego na odbudowę armii. Innym wariantem rozwiązania problemu była samodzielna akcja Polski. Analiza sekwencji wydarzeń z 1933 r. wskazuje, że konsekwencją kontynuacji antypolskiego kursu Hitlera, byłby polski atak na Niemcy. Jedynie zbieg tych dwóch okoliczności – odmowy Francji i ugodowej postawy Niemiec, zdecydował o zawarciu polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy. Pakt ten dawał Polsce wymierne korzyści polityczne, ale był rozwiązaniem doraźnym. Piłsudski niejednokrotnie dawał wyraz swojemu sceptycyzmowi w tym zakresie mówiąc: „z traktatami moi Panowie jest jak z dziewictwem. To trwa tyle ile trwa” oraz „ja nikomu nie wierzę, a co dopiero Niemcom”.
Wydarzenia, o których mowa powyżej, nie potwierdzają tezy o rzekomej uległości Piłsudskiego wobec Niemiec. Faktem jest, że marszałek nie był uprzedzony wobec zachodniego sąsiada i nie szukał z nim konfrontacji. Świadczą o tym podejmowane przez Piłsudskiego próby normalizacji stosunków polsko-niemieckich. Jednak w obliczu zagrożenia kraju gotów był podejmować kroki radykalne. Aby ukrócić niemiecką uzurpację skłonny był zastosować rozwiązania siłowe.
Piłsudski, jako twórca koncepcji wojny prewencyjnej, przedstawił Europie de facto projekt zapobieżenia II wojnie światowej. Realizacja planu Piłsudskiego położyłaby kres niemieckim zbrojeniom. Tym samym Niemcy nie byłyby zdolne do prowadzenia wojny. Zgoda Francji na polską propozycje zmieniłaby bieg historii, oszczędzając ludzkości hekatomby II wojny światowej. Jak powiedział A. Bergman: „gdyby w 1933 r. usłuchano Piłsudskiego, uratowano by kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich”.
Bibliografia:
Pobóg Malinowski W., Najnowsza historia polityczna Polski 1914-1939, Gdańsk 1991.
Watt R.M., Gorzka chwała. Polska i jej los 1918-1939, Warszawa 2005.
Szaniawski J., Marszałek Piłsudski w obronie Polski i Europy, Warszawa 2008.
©