Dzieje Zaolzia              Historie Těšínska
Zachodnia część Księstwa Cieszyńskiego
Západní část Těšínského knížectví
----------------------------------
----------------------------------
Emil Hájek (oficer czeski):

O tym, jak sfanatyzowani byli mieszkańcy w zdobytych miejscach, świadczyło to, że do naszych szeregowców i legionistów, którzy szli zdobytymi ulicami, cywile zdradziecko strzelali z okien. Przy tym poległo kilku naszych szeregowców, a nawet wśród oficerów odnotowano straty. To, że złapani na gorącym uczynku winowajcy byli przykładnie na miejscu ukarani, jest w stanie wojny oczywiste.

Karwina, 24 stycznia 1919
Emil Hájek, Ostravsko za války. Krvavý Matuschka. Boj o Těšínsko, Kunčičky 1930, s. 53.

----------------------------------
Paweł Golec (Polak, hutnik trzyniecki):

W Bystrzycy [hutnicy trzynieccy] zrobili tyralierkę i posuwali się w stronę Jabłonkowa, aby dać odpór zbliżającym się Czechom. Zaczęła się walka, lecz niedługo trwała, ponieważ zwykli robotnicy, mając tylko karabin w ręku, a nie będąc wyćwiczeni i zahartowani w służbie wojskowej, nie mogli utrzymać frontu przeciw nawale regularnych wojsk czeskich, którzy mieli wszystkie narzędzia mordu ze sobą. […]
Ze strony robotniczej padli: Kraus, Cieślar, Stryja i Czudek, którzy z powodu zranienia nie mogli ujść oprawcom czeskim, na których też legionarze wywarli zemstę i w okrutny, potworny sposób ich dobijali. Nie było im dosyć na tym, wywlekali z chałup całkiem niewinnych ludzi, nad którymi pastwiono się, zawleczono na pociąg, a wśród zimna i głodu odstawiono do aresztów w Morawskiej Ostrawie lub do Nowego Jiczyna.

Bystrzyca, 24 stycznia 1919
Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918–2008, Warszawa 2008, s. 64.

----------------------------------
Por. Klemens Matusiak:

W odpowiedzi na to barbarzyńskie postąpienie Czechów, przeprowadziłem internowanie Czechów-agitatorów w Cieszynie i okolicy. Kilkudziesięciu zażartych Czechów i czechofilów odesłałem do obozu dla internowanych w Dąbiu pod Krakowem.

Cieszyn, 24 stycznia 1919
Klemens Matusiak, Walki o Ziemię Cieszyńską w latach 1914–1920, Cieszyn 1930, s. 215–216.

----------------------------------
Andrzej Raszka (łącznik milicji polskiej w Stonawie):

[Czesi] postępując za wycofującymi się polskimi żołnierzami, wstąpili do domu Wróblowej, który stał jakieś sto metrów od naszego. Zobaczyłem, jak wyprowadzili rannego żołnierza i bijąc go zaprowadzili w stronę kościoła. Spotkał go ten sam los, co wielu innych – został zakłuty bagnetem. […] Został również przebity bagnetem ranny polski żołnierz koło szkoły ludowej w Stonawie, na drodze. Daremnie prosił o darowanie mu życia, gdyż ma żonę i dzieci. Zostali też zakłuci żołnierze ukryci w sianie, w stodołach u Febra w przysiółku Dolany i u Wałoszka na Górzanach. […]
Barbarzyństwo czeskich żołnierzy spowodowało tylko w Stonawie dwadzieścia jeden ofiar, w większości dobitych. Spoczywają we wspólnej mogile z wyjątkiem [milicjanta] Friedla, który, jako mieszkaniec Stonawy, został pochowany w rodzinnym grobie.

Stonawa pamięta: 1919–1999, staraniem Jana Pyszki, Cieszyn 1999, s. 72.

----------------------------------
Z artykułu Die Besetzung von Teschen [Okupacja Cieszyna] w niemieckim dzienniku „Silesia” wydawanym w Cieszynie:

Samochód z przymocowaną bronią maszynową i z załogą gotową do walki z pędem wjeżdża do miasta. Ponieważ trwa pora obiadowa, na miejscu, gdzie parkuje auto, jest niewiele osób. Po chwili zjawia się kompania. Delegacja z panem pułkownikiem Hannakiem na czele stawia się u burmistrza [Aloisa Gamrotha] i informuje go o okupacji miasta. […]
Burmistrz kieruje następującą odezwę do obywateli:
„Do mieszkańców miasta Cieszyn! Współobywatele! Oddziały Republiki Czechosłowackiej w imieniu Ententy zajęły nasze miasto. Komendant tych oddziałów złożył zapewnienie zarządowi miasta, że życie oraz własność mieszkańców miasta pozostają pod pełną ochroną, jeśli tylko będą się oni odnosić pokojowo do wojsk okupacyjnych i zaniechają wobec niego wszelkich wrogich manifestacji. Dlatego wzywam Was, byście zachowali spokój i porządek i w interesie mieszkańców miasta zaniechali wszystkiego, co mogłoby zostać odczytane jako znak wrogości wobec oddziałów Republiki Czechosłowackiej.”

Cieszyn, 27 stycznia 1919
Die Besetzung von Teschen, „Silesia” z 29 stycznia 1919.

20.
----------------------------------
Minister Edvard Beneš w telegramie z Paryża do prezydenta Tomáša Garrigue’a Masaryka:

Zajęcie Śląska wywarło tutaj złe wrażenie. Pan Clement Simon [poseł francuski w Pradze] telegrafował o sprawach dla nas bardzo nieprzyjemnych. Należy go dokładnie poinformować. Uważam za bezwzględnie konieczne zahamować dalszą akcję i czekać na wiadomości od nas. Francja powiadomi nas o tym w pisemnej nocie: jest w tej sprawie przeciwko nam. Polacy informują tu nielojalnie. Musimy mieć dokładne wiadomości.

Paryż, 27 stycznia 1919
Masaryk a Beneš ve svých dopisech z doby pařížských mírových jednání v roce 1919, vyd. Z. Šolle, t. II, Praha 1994, s. 161.

----------------------------------
Odpowiedź prezydenta Tomáša Garrigue’a Masaryka dla ministra Edvarda Beneša:

Reokupacja Śląska Cieszyńskiego całkiem uzasadniona i konieczna. Memorandum i załączniki udowadniają to jasno. Francja jest przeciwko samej sobie, jeżeli nie akceptuje sprawy. My porozumiemy się z Polakami; musimy mieć Karwinę i kolej. […]
Polacy zachowują się absurdalnie, są podrażnieni i absolutnie nielojalni. Również przy obronie Śląska Cieszyńskiego. […] Polacy uzbroili ludność cywilną, już choćby dlatego musieliśmy przyjść (nasi nas prosili, także Niemcy) i dlatego też nie możemy odejść. Tylko okupacja przez armię francuską (i Ententy) mogłaby skłonić obie strony do ewakuacji. Ale to już nie jest konieczne: jest porządek i jest restitutio in integrum [przywrócenie stanu pierwotnego]. To uzbrojenie cywilów – anarchizm!

Praga, 28 stycznia 1919
Masaryk a Beneš ve svých dopisech z doby pařížských mírových jednání v roce 1919, vyd. Z. Šolle, t. II, Praha 1994, s. 162–163.

----------------------------------
Jan Wantuła (hutnik trzyniecki zamieszkały w Ustroniu):

Działa groźnie grzmią. Rechot karabinów maszynowych. […] Powiadają żołnierze, że przed chwilą nasze wojska odparły natarcia przeważających sił wojskowych czeskich; i że właśnie odpiera się nowe ataki, jeszcze silniejsze. Dlatego wszystko w Skoczowie w pogotowiu, by w razie przełamania frontu cofnąć się za Wisłę… Mieszczanie skoczowscy, przestraszeni, wylegają na ulice i miłosiernie patrzą na polskich żołnierzy, czy ataki powstrzymają…

Skoczów, 28 stycznia 1919
Jan Wantuła, Pamiętniki, Cieszyn 2003, s. 198-199.

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Sądziliśmy, że nasza sprawa jest zabezpieczona; że to już koniec niepewności i nieprzyjemnych walk.
Niestety, nasza radość nie trwała długo! W Paryżu, gdzie dopiero co na konferencji pokojowej spotkali się ówcześni przywódcy świata: Wilson, Lloyd George, Clemenceau, Orlando, nasza interwencja wojskowa przyjęta została ze wzburzeniem. Było niedobrze, bogowie się gniewali!

Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 86 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Ppłk Josef Šnejdárek:

Kiedy już wyparłem Polaków za Wisłę i sam przekroczyłem tę rzekę w kilku miejscach, dostałem od swojego rządu telegram, abym wstrzymał wrogość, ponieważ „cel walki został osiągnięty”. […] Zadowolony ze wstrzymania zwycięskiego pochodu nie byłem, ponieważ miałem obliczone, że najwyżej w ciągu dwóch dni dojdę do polskich granic w rejonie Bielska-Białej.

Okolice Skoczowa, 30 stycznia 1919
Josef Šnejdárek, Co jsem prožil, Praha 1939, s. 208.

----------------------------------
Z umowy zawartej między przedstawicielami rządów polskiego i czeskiego na konferencji pokojowej w Paryżu:

Przedstawiciele wielkich mocarstw, zbadawszy zatarg, który miał miejsce między Czechami a Polakami w Księstwie Cieszyńskim, a którego wynikiem było doprowadzenie do okupacji okręgu górniczego Ostrawa–Karwina oraz drogi żelaznej z Bogumina do Cieszyna i z Cieszyna do Jabłonkowa, orzekli, co następuje:
Uważają za wskazane przede wszystkim przypomnieć, że narodowości, które przyjęły zobowiązanie oddania zagadnień je obchodzących Konferencji Pokojowej, nie powinny tymczasem dążyć przed decyzją do zapewnienia sobie rękojmi lub zajmowania terytorium, do którego roszczą sobie prawo. Stwierdzają zobowiązanie, mocą którego przedstawiciele narodu czeskiego oświadczają, że wstrzymują definitywnie swoje wojska na powyżej wymienionych liniach kolejowych, aż do powzięcia przez Kongres Pokojowy decyzji w sprawie ostatecznego przyznania terytoriów. […]
Podpisani uważają za niezbędne natychmiastowe wysłanie na miejsce Komisji Kontrolującej dla zapobiegania wszelkim zatargom pomiędzy ludnością czeską a polską w okręgu cieszyńskim. Komisja ta, poza środkami, które będzie musiała przeprowadzić, przygotuje śledztwo, mocą którego Kongres Pokojowy będzie musiał się wypowiedzieć w sprawie ustalenia w sposób ostateczny odnośnych granic Polaków i Czechów w okręgu spornym. […]
Eksploatacja kopalń w okręgu karwińsko-ostrawskim będzie wykonywana przy unikaniu wszelkich zamachów na prawo prywatnej własności, przy zastrzeżeniu środków policyjnych, których by położenie mogło wymagać. Komisji Kontrolującej będzie poruczone czuwanie oraz zabezpieczenie w razie potrzeby produkcji węgla tej części, która może być sprawiedliwie wymagana i wystarczająca dla pokrycia potrzeb Polaków. […]
Żaden akt, dający obecnie pozory aneksji całości lub części tego Księstwa bądź jako terytorium polskie, bądź jako terytorium państwa czeskiego, nie będzie mógł być uznany za ważny bez względu na to, przez którą ze stron byłby dokonany.
Przedstawiciele narodu czeskiego zobowiązują się do uwolnienia natychmiast łącznie z bronią i bagażem jeńców polskich, wziętych podczas zatargu.

Paryż, 3 lutego 1919
Włodzimierz Dąbrowski, Kwestja cieszyńska. Zbiór dokumentów z okresu walki o Śląsk Cieszyński 1918–1920, Katowice 1923, s. 13-14.

----------------------------------
Płk Franciszek Latinik:

Wojsko czeskie nie stosowało się do postanowień zawieszenia broni, a nawet później zawartego rozejmu. […]
24 lutego dokonano wymiany jeńców. Polsce zwrócono 32 oficerów i 490 żołnierzy. Państwu czechosłowackiemu oddano 177 osób wojskowych i 253 cywilnych.
Doniosłym wydarzeniem tego dnia był przyjazd delegacji koalicyjnej z Warszawy do Skoczowa. W skład tej delegacji wchodzili: francuski generał [Henri] Niessel, włoski generał [Longhena] Romei i angielski pułkownik [Harry Hershel] Wade. Delegacja przybyła dlatego, że Komisja Kontrolująca, mimo swego dwunastodniowego urzędowania w Cieszynie, nie mogła zmusić Czechów do wykonania ugody zawartej 3 lutego w Paryżu, a przede wszystkim – nie mogła nakłonić Czechów do opuszczenia Cieszyna.
Poinformowałem tę delegację o niewłaściwym zachowaniu się Czechów podczas zawieszenia broni i nie omieszkałem przedstawić dopiero co zwróconych nam jeńców, których wygląd był najlepszym dowodem nieludzkiego traktowania ich. Około południa delegacja odjechała do Cieszyna, by nakłonić Czechów do uległości.
Gdy w Cieszynie trwały obrady, czeskie wojska wznowiły w wieczornych godzinach ostrzeliwanie polskiego odcinka między Ochabami i Simoradzem, po czym o godzinie 22.15 przeszli do ataku, w którym skrwawili się bez najmniejszego zysku. Rankiem 25 lutego próbowali ponownie, uporem maniaka, atakować nasze pozycje, lecz również bez powodzenia.

Skoczów, 24/25 lutego 1919
Franciszek Latinik, Walka o Śląsk Cieszyński w r. 1919, Cieszyn 1934, s. 88, 98.

----------------------------------
Kpt. James A. Roy (brytyjski sekretarz Komisji Kontrolującej w Cieszynie):

Kiedy nastąpiła wyznaczona godzina ewakuacji, a oddziały nie sprawiały wrażenia, jakby miały się gdziekolwiek ruszać, rozkazano mi poprosić czeskiego dowódcę, aby porozmawiał z pułkownikiem [Basilem] Coulsonem. […] Udałem się w kierunku czeskiego dowódcy, który wraz ze swoim zastępcą defilował nerwowo przed swym oddziałem.
– Mon commandant – rzekłem, pozdrawiając i przerywając mu marsz.
– Bláha – odpowiedział krótko, odwzajemniając pozdrowienie.
– Proszę pozwolić ze mną na chwilę.
Przepchnęliśmy się przez tłum, który odprowadził nas wzrokiem do hotelu, gdzie czekał pułkownik.
– Mon commandant – spytał cicho – skąd to opóźnienie?
– Mon colonel – odpowiedział Czech – niepodobnym było sprostać pana rozkazom względem czasu.
– Trzy razy więcej dostał pan czasu. Tym razem nie dostanie pan ani chwili dłużej. Zna pan rozkazy Paryża. Należy je wypełnić. Mon commandant, licząc od tej chwili ma pan pięć minut na opuszczenie miasta.
– Mon colonel – rzekł Bláha, salutując, i wyszedł bez słowa.
Po chwili rynek był zupełnie pusty, nie licząc tłumu oczekujących cywilów.
[…] O 11.00 patrol polskich ułanów wjechał na rynek, jednak dopiero o 13.00 do miasta zaczęła „wlewać się” cała kawaleria. Entuzjazm świadków tego wydarzenia był ogromny. Paradę prowadził pułkownik Latinik i jego ekipa, defilująca po szerokiej esplanadzie wśród tłumu gapiów. Siły czeskie z pewnością to widziały, choć oddalone były o co najmniej milę, za doliną. Zaczął padać deszcz, nie zdołał jednak ugasić zapału tłumu. Gdy orkiestra zaintonowała polski hymn narodowy, wtórujący tłum posłał swój pean echem daleko, aż do serca doliny.
Polskie wojsko, zarówno piechota, jak i kawaleria, było słabo wyekwipowane, zaś piechota zwłaszcza wyglądała opłakanie. Byli to chłopcy ubrani w zupełnie przypadkowe mundury ozdobione różnymi wzorami, objuczeni rozmaitymi paczkami, pod wielobarwnymi, poplamionymi pelerynami. […] Każdy żołnierz w ich szrankach okryty był kwieciem, większość z nich na wylocie lufy swego karabinu miała wetkniętą miniaturową flagę jednego z państw sprzymierzonych. […]
Dziś był dzień ich triumfu.

Cieszyn, 26 lutego 1919
James A. Roy, Pole and Czech i Silesia, London 1921, s. 35–39 (tłum. Mateusz Sidor).

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Terytorium Śląska Cieszyńskiego, […] zgodnie z umową paryską z 3 lutego 1919, było militarnie podzielone linią demarkacyjną na część czeską i część polską. Administracja miała jednakże być podzielona inaczej, tj. wedle umowy z dnia 5 listopada 1918. W rzeczywistości jednak postanowienie to nigdy nie weszło w życie. Części politycznych powiatów cieszyńskiego i frysztackiego, które dotąd były zajęte przez nasze wojsko, kierowały się naszymi prawami i podlegały naszym urzędom, aczkolwiek powinny właściwie podlegać urzędom i prawom polskim. Ale […] nigdy nie udało się polskim urzędom objąć swoją mocą spornych terenów i byłoby anomalią, gdyby teren zajęty przez wojsko czechosłowackie podlegał prawom i urzędom innego państwa.

Polska Ostrawa
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 113 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Kpt. James A. Roy:

Delegacja polskich górników została wprowadzona i przedstawiona przez hrabiego [Franciszka Ksawerego] Pusłowskiego. […] Ich przywódca, duży, czarnooki jegomość, z ciemną, kręconą czupryną, natychmiast zaczął mówić po polsku, z niesamowitym ogniem i prędkością. Pusłowski tłumaczył jego najważniejsze uwagi na francuski. Na początku po stronie jego towarzyszy panowało krępujące milczenie, ale wraz z jego przemówieniem coraz częściej mu przerywano, aż w końcu w ogóle nie mógł mówić. Były chwile, gdy podniecone głosy stawały się krzykiem.
Gros ich żalów sprowadzało się do tego, że czescy żołnierze w szybach węglowych nieustannie grozili i obrażali górników; że żadna przeszkoda nie była od razu usuwana; że wartownicy mieli zwyczaj palić w szybach i grozić miejscowym swoimi karabinami. „Jeżeli kopalnie zostaną oddane Czechom – mówił z pasją przywódca górników – oznaczałoby to, że zostalibyśmy sprzedani za złoto jak byle przedmioty, a w takim wypadku, przysięgamy, że zniszczymy szyby, zmasakrujemy sprzęt, wysadzimy w powietrze mosty kolejowe i wszędzie wprowadzimy bolszewizm i chaos.” To wyznanie było wsparte przez gromkie okrzyki jego ponurych, ciemnookich towarzyszy z głębi sali.
Było coś złowrogiego w pasji tych mężczyzn. Ich szczerość, podświadomie, robiła wrażenie, podobnie jak ładunek niezadowolenia w ich duszach. Ich skarga była krzykiem człowieczeństwa w okowach, w obawie, aby ich prawa naturalne nie zostały sprzedane za miskę kaszy.

Cieszyn, 18 kwietnia 1919
James A. Roy, Pole and Czech in Silesia, London 1921, s. 96–97.

30
----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Pod koniec maja 1919 polski premier [Ignacy Jan] Paderewski odwiedził prezydenta Masaryka w Pradze, by określić przebieg rozmów, które miały prowadzić do uregulowania kwestii cieszyńskiej.
Do rozmów doszło jednak dopiero w drugiej połowie lipca 1919 w Krakowie. […] Negocjacje zaczęły się 22 lipca, a zakończyły 28 lipca bez rezultatu. […] Polacy proponowali plebiscyt w powiatach frysztackim i cieszyńskim, powiat bielski uznali za bezsprzecznie polski, a frydecki za czeski. Propozycja ta była dla nas nie do przyjęcia. Przyjęcie jej oznaczałoby dla Polaków rozwiązanie problemu powiatu bielskiego, w którym mieszkała znaczna liczba naszych sprzymierzeńców (Niemców i ślązakowców). Spór miał się ograniczyć tylko do powiatów frysztackiego i cieszyńskiego, gdzie Polacy mieli silne pozycje i niewątpliwą większość. […] Na polską propozycję plebiscytu odpowiedzieliśmy stanowczym podkreśleniem naszego historycznego prawa do całego Śląska Cieszyńskiego oraz żywotnego interesu gospodarczego i komunikacyjnego. Polska strona akcentowała czynnik etnograficzny, choć uznawała, że przy budowie państwa taki argument nie może być decydujący.

Kraków, lipiec 1919
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 95–97 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Dr Beneš zgodził się z ideą plebiscytu. Ustalono, że ma on nie mieć charakteru decyzyjnego, a jedynie informacyjny. Plebiscyt miał udowodnić, że ścisłe zastosowanie zasady samookreślenia na tym terenie się nie powiedzie, ponieważ jest tu wiele rozrzuconych miejscowości, w których ludzie chcą być przyłączeni do Republiki Czechosłowackiej. […] Chodziło o to, by udaremnić nieprzychylną decyzję, a głównie zyskać na czasie.

Wrzesień 1919
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 100 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Zofia Kirkor-Kiedroniowa:
Czesi zaczęli przygotowania do plebiscytu, przeprowadzając wśród ludności ankietę za pośrednictwem żandarmerii i wdrażając śledztwa sądowo-karne przeciwko osobom odmawiającym zeznań co do zamierzonego głosowania. Wszelkie zgromadzenia polskie, przedstawienia i nawet zabawy zostały zakazane. Prasy polskiej Czesi nie dopuszczali, a u kogo przy rewizji znaleziono gazetę lub odezwę polską, ten był włóczony od aresztu do aresztu. Szczególnie nękani byli rewizjami i aresztami polscy przywódcy polityczni i działacze stowarzyszeń oświatowych i zawodowych.
Dopełniło miary ujawnienie reskryptu z 23 października 1919, wystosowanego przez czeską komisję plebiscytową w Ostrawie do wszystkich miejscowych i okręgowych wydziałów plebiscytowych. Reskrypt ten, podpisany przez naczelnika rządu krajowego czeskiego w Opawie, Šrámka, wzywał do poufnego podania nazwisk (denuncjowania) polskich agitatorów, których można by zaaresztować, oraz osób, które mogłyby być poddane śledztwu pod zarzutem politycznego przestępstwa.
Dąbrowa, listopad 1919
Zofia Kirkor-Kiedroniowa, Wspomnienia, t. II, Ziemia mojego męża, Kraków 1988, s. 410–411.

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Głównym zadaniem czechosłowackiej komisji plebiscytowej, na czele której stałem, było zapewnienie życiowych potrzeb ludności, której przychylność mieliśmy zdobyć. Na terenach, na które sięgały nasze wpływy, musiała zostać wytworzona atmosfera dobrobytu i porządku, aby ludność, na podstawie stworzonych przez nas warunków, miała jak najlepsze zdanie o sprawności administracyjnej naszego państwa.
Udało nam się z tym dobrobytem na Śląsku Cieszyńskim całkiem nieźle, lecz w wielu wypadkach kosztem innych części republiki. W okresie tym życzenie komisji plebiscytowej było dla ministerstwa rozkazem. Kolejowe transporty mąki przeznaczone dla Pragi musiały jechać na Śląsk Cieszyński, jeśli tylko górnicy w Karwinie mieli życzenie, aby ich zapasy mąki zostały zwiększone, a ich sytuacja żywieniowa w pełni zabezpieczona…

Śląska Ostrawa
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 137–138 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Gen. Franciszek Latinik w raporcie do Oddziału II Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich i Departamentu II Ministerstwa Spraw Wojskowych:

Zdemobilizowanymi na plebiscyt Ślązakami zajmuje się w Cieszynie Stacja Zborna, dowództwo milicji ludowej i wydelegowany przez MSW por. Ostrowski. […] Jednostki pod względem narodowym wyrobione i nadające się do agitacji po odbyciu odpowiednich kursów wciąga się do tajnej straży bezpieczeństwa – którą organizuje się w każdej wsi, a na której czele stoi oficer lub podoficer z danej wsi, będący w ścisłym związku i ciągłym porozumieniu z miejscowym komitetem plebiscytowym i naczelnikiem przy okręgowym komitecie.
Zadaniem tej tajnej straży byłoby agitować na naszą korzyść, kolportować prasę, broszurki, paraliżować robotę agitatorów czeskich, unieszkodliwiając ich, rozbijać czeskie zgromadzenia. Przed samym plebiscytem musieliby się posługiwać i terrorem. Tę tajną straż należałoby wzmocnić ludźmi pewnymi, dobranymi ściśle według wskazówek mężów zaufania miejscowych komitetów plebiscytowych.

Kraków, 1 grudnia 1919
Edward Długajczyk, Polska konspiracja wojskowa na Śląsku Cieszyńskim w latach 1919–1920, Katowice 2005, s. 155–156.

----------------------------------
Sprawozdanie referenta wywiadowczo-operacyjnego
[może chodzić o kpt. Karola Janeczka z Tajnej Organizacji Wojskowej – Edward Długajczyk, Polska konspiracja wojskowa na Śląsku Cieszyńskim w latach 1919–1920, Katowice 2005]:


Po zachodniej stronie dotychczasowej linii demarkacyjnej zorganizowali Czesi tajną bojówkę, której siedzibą jest Orłowa. […] Organizacja posiada tajne magazyny broni, amunicji i granatów ręcznych; na przykład w Rychwałdzie w stodole znajduje się magazyn broni, na razie nie wiadomo jeszcze, czy nie jest to magazyn wojskowy. Bojówka ta została powołana do życia, aby – w razie gdyby plebiscyt wypadł dla Czechów niepomyślnie – wywołać ruchawkę, wychodzącą niby to ze sfer ludowych. Ruchawka taka miałaby na celu utrzymać Koalicję w przekonaniu, że ludność nie zgadza się na przyłączenie Śląska do Polski i że odruchowo przeciwko temu protestuje, a miałaby również jako awangarda wojska czeskiego rozpocząć działania wojenne przeciwko Polsce. […]
Dziś, 2 lutego 1920, zostały na zarządzenie Komisji Plebiscytowej wycofane wojska polskie za Białkę, wojska czeskie zaś za Ostrawicę. Tym samym linia demarkacyjna została zniesiona. [Linia demarkacyjna po korekcie i zniesieniu strefy neutralnej, pozostała jako rozgraniczenie polskiej i czeskiej administracji.] […] Wojsko czeskie, przygnębione rozkazem odmarszu i nastrojem górników, odchodziło z Karwiny wśród wyzwisk i gwizdania ludności polskiej. Zaraz po odejściu wojska czeskiego, zebrała się ludność polska koło dworca kolejowego i – mimo protestów żandarmerii czeskiej, która pozostała – odśpiewała szereg pieśni patriotycznych.
Czesi widzą, że także polskie wojska musiały się wycofać, zdają sobie jednak sprawę z tego, że nasze nadzieje na pomyślny wynik plebiscytu nie oparły się o polskie wojsko, tylko o naturalną, bezwzględną przewagę liczebną żywiołu polskiego, gdy tymczasem ich nadzieje oparte były o przypuszczalne wpływy bagnetów czeskich i o terror, którym systematycznie gnębili ludność.

Cieszyn, 2 lutego 1920
Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918–2008, Warszawa 2008, s. 84–85.

----------------------------------
Józef Kożdoń:

17 lutego, około godziny 18.00 ciągnęło drogą z Trzyńca w kierunku Goleszowa do wioski Cisownicy około 400 uzbrojonych robotników; tu napadli najpierw na robotnika Kobielę z Ustronia […]. W restauracji w Cisownicy zabrali sobie robotnicy trzynieccy przemocą 5 litrów rumu, nie pytając wcale o zapłacenie. Obecni w restauracji goście musieli w górę podnieść ręce i przysięgać, że będą głosować za Polską. Część robotników zarzuciła gradem kamieni restaurację, rozbijając przy tym cztery szyby, podczas gdy druga część tej bandy udała się do gospodarza Pawła Mamicy […].
Mamica chorował właśnie na hiszpankę i ciężkie zapalenie płuc. Ciężko chorego ściągnięto z łóżka i obito w brutalny sposób pięściami, laskami i drągami. Zagrożono mu też powieszeniem go na podwórzu. Również pani Mamica została spoliczkowana i obita laskami w brutalny sposób. Po scenach tych musieli jeszcze oboje małżonkowie Mamicowie uklęknąć i przysięgać, że są za Polakami i że w przyszłości będą dobrymi sługami państwa polskiego. Przy powtarzaniu formułki przysięgi Mamica omylił się, za co go ponownie obito. Znalezione u niego gazety „Ślązak” i „Nowy Czas” zostały przed domem spalone. […]
W kantynie pani Fenderowej [w Goleszowie] wymusili przemocą terroryści wydanie im dwóch bochenków chleba, jednego kawałka masła i paczki papierosów.

Morawska Ostrawa, 17 lutego 1920
[Józef Kożdoń], Krzyk rozpaczy o pomoc dla Ślązaków: skargi i żale Śląskiej Partyi Ludowej do międzynarodowej Komisyi plebiscytowej w Cieszynie w sprawie polskich aktów gwałtu i teroru, Morawska Ostrawa 1920, s. 9–11.

----------------------------------
Władysław Günther:

Zwróciła się do mnie delegacja polskich górników o wyrobienie jej audiencji u przewodniczącego Komisji hr. [Henriego Gustave’a de] Manneville’a, dla złożenia mu skargi na zachowanie się władz czeskich wobec Polaków. […] Wychodząc od Manneville’a musiałem mieć nos na kwintę, bo delegacja górnicza czekająca w kawiarni hotelowej na wynik mojej interwencji, zapytała od razu, po śląsku:
– Do pierona! Co jest?
– Ano jest, że przewodniczący Komisji odmówił przyjęcia delegacji i zapowiedział, że na wiec nie pozwoli.
– Kiej nam jego pozwolenia nie trzeba, i już! […]
Przez dwa dni napięcie wciąż rosło. Rada Narodowa cieszyńska, będąca w stałym kontakcie z organizacjami górniczymi, zapewniała, że wiec będzie spokojny, poważny, imponujący.
Posuwający się naprzód pochód górników zajął całą szerokość ulicy, a w miarę zbliżania się do placu wypełniał ją w całości. Dostrzegliśmy wówczas, że kordon wojska stojący na placu manipuluje jakimiś rurami, skierowując je w ulicę. Były to sikawki! Rzeczywiście, skoro pierwsze szeregi górników ukazały się na placu, węże wodociągowe poszły w ruch i bryznęły strugami wody. […] Pierwsze rzędy górników rzuciły się na tzw. szlauchy, wyrwały je z rąk zaskoczonych żołnierzy francuskich i… dalej oblewać ich! Pęd wody zrzucił im z głowy berety, oślepiał i obezwładniał. Jednocześnie pochód górników wkroczył na plac i opanował go […].
Tłum górników liczył podobno 10 tysięcy ludzi. Żołnierze francuscy, otoczeni ze wszech stron, zaczęli uciekać do bram, dołączając do ukrytych tam żołnierzy włoskich. […] Krzyczałem: „Hurra!”, a dojrzawszy członków delegacji górniczej przedzierających się przez tłum ku hotelowi – zbiegłem na dół i lecąc na ich spotkanie wzywałem: „Teraz idźcie do Manneville’a, zobaczymy, czy was nie przyjmie! Ja poprowadzę…”. […] Po przyjęciu memoriału przez Manneville’a, wiec pod jego oknami był już niecelowy. Tłum górniczy zaczął się rozchodzić. W pół godziny miasto opustoszało.

Cieszyn, 22 lutego 1920
Władysław Günther, Pióropusz i szpada. Wspomnienia ze służby zagranicznej, Paryż 1963, s. 46–48.

----------------------------------
Por. Jan Kowalski (kierownik Ekspozytury Oddziału Informacyjnego Dowództwa Okręgu Generalnego Kraków w Cieszynie) w meldunku:

Cały szereg napadów zorganizowanych bojówek na wiece, zgromadzenia, nawet na przedstawienia teatralne w Ostrawie, Łazach, Porębie, Lutyni i Dąbrowej, napad na górników wyjeżdżających z szybów – wytworzyły stosunki wprost nienormalne i nie do wytrzymania. Oczywiście, lepiej zorganizowani są w tym względzie Czesi, gdyż będąc we wszystkich tych miejscowościach w mniejszości, a mając za sobą poparcie własnej żandarmerii, mogą tylko dzięki bojówkom zmusić Polaków do milczenia. Polacy są również bardzo dobrze zorganizowani, lecz nie mają takiej sposobności do działania, gdyż mają wokół tylko ludność polską i nieliczną grupę ślązakowców, która w obawie prowokacji Polaków siedzi zwłaszcza w ostatnich dniach cicho.
Ciekawy i wprost stronniczy jest w tym względzie stosunek misji, która na fakty samoobrony ludności polskiej zbyt silnie reaguje, wprowadzając nawet stan wyjątkowy, jak na przykład w Ustroniu i Goleszowie z powodu rozbicia wiecu czechofilskich „kożdoniowców” i poturbowania ich, podczas gdy na szereg napadów czeskich, nawet o wybitnie niepolitycznym charakterze (napad na uczestników przedstawienia amatorskiego w Łazach, gdzie znęcano się nad kobietami i dziećmi), zdaje się nie zwracać uwagi.

Cieszyn, 27 lutego 1920
Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918–2008, Warszawa 2008, s. 88.

----------------------------------
Alojzy Bonczek (działacz socjalistyczny, przewodniczący Wydziału Socjalno-Politycznego Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego):

Setki [polskich] rodzin były zmuszone pozostawić cały swój majątek i ratować nieraz ucieczką swoje życie. Całymi dniami biura Rady Narodowej w Cieszynie […] były oblegane przez rodziny, które żądały pomocy i umożliwienia wyjazdu do Polski. […]
Pewnego dnia, gdy było zarejestrowanych już przeszło dwieście rodzin z samego pogranicza ostrawskiego, które przemocą zostały wyrzucone z mieszkań wraz z inwentarzem i odsyłane do Polski, postanowiłem podjąć próbę… […]
Pojechałem do Morawskiej Ostrawy, aby osobiście odezwać się do tej osoby, do której miałem największe zaufanie socjalistyczne. Dziwnym trafem prawie spotykam tow. Cingra, z którym po krótkim wzajemnym pozdrowieniu nawiązuję natychmiast rozmowę o tym, co się dzieje, prosząc go, czy by jego autorytet i moralna siła nie przyczyniły się do złagodzenia sytuacji i kierowania sprawą Śląska sprawiedliwym postępowaniem. Zostałem wprost rozczarowany, gdy z ust tego zawsze dla Polaków sprawiedliwego i sympatycznego Piotra usłyszałem mniej więcej to samo o Śląsku, co powtarzali wszyscy ci, którzy przyłączenie Śląska Cieszyńskiego do Republiki Czechosłowackiej uzasadniali na podstawie praw historycznych.
Po tej rozmowie straciłem wszelką nadzieję położenia jakiejkolwiek tamy rozwydrzonej polityce nacjonalistycznej, a zarazem myśli moje ogarnęło uzasadnione powątpiewanie o moralnej sile socjalizmu.

Alojzy Bonczek, Pamiętnik, Stonawa 1930, s. 92–93.

40
----------------------------------
Augustin Opěla (działacz miejscowego komitetu plebiscytowego):

Przyszedł na stację razem z kilkoma towarzyszami robotnik Josef Palík z Kończyc Małych i wezwał zgromadzonych tam robotników, żeby szli z nim, że będą wywozić Polaków. Potem chodzili od domu do domu, gdzie mieszkali Polacy, a robotnik Palík oznajmiał każdemu polskiemu mieszkańcowi decyzję robotników, która brzmiała: do wieczora zapiszesz swoje dzieci do czeskiej szkoły albo czeka cię przeprowadzka tam, skąd codziennie wyganiani są przemocą nasi czescy robotnicy. Na wyprowadzkę pozostawiono im sześć dni. […]
Polska szkoła została zamknięta i przerobiona na mieszkania robotnicze. Uzyskano także cztery mieszkania po rodzinach polskich, które również dobrowolnie wyprowadziły się do Polski przed upływem danego im ultimatum. […]
Ten czyn małokończyckich robotników i jemu podobne czyny czeskich robotników Śląska Cieszyńskiego są dowodem na to, że czeski robotnik, nawet jeśli stoi pod proporcem Międzynarodówki socjalistycznej, potrafi szanować drogocenne włości swego narodu i potrafi ich bronić przed wrogiem równie energicznie jak ci, którzy nim z powodu jego internacjonalizmu, wspierającego go w walce klasowej, gardzą. […] Oczyszczenia naszej gminy z obcych żywiołów dokonali czescy robotnicy.

Kończyce Małe koło Ostrawy
Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918–2008, Warszawa 2008, s. 89.
----------------------------------
----------------------------------
František Zelníček (przewodniczący komisji administracyjnej w Michałkowicach):

Czescy robotnicy z zakładu podjęli zdecydowane kroki przeciwko Polakom w celu ograniczenia bądź zatrzymania ich niszczycielskiej działalności. Asumpt do tego dał czyn nieznanych sprawców, którzy kierownikowi polskiej szkoły Kaszperowi, głównodowodzącemu ruchu oporu przeciwko ludowi czeskiemu, w nocy z 6 na 7 marca 1920 wybili okna jego domu przy granicy gminy Rychwałd. Jeszcze tej nocy kierownik Kaszper potajemnie opuścił Michałkowice i udał się do Cieszyna. Polacy pozostali bez przywódcy. Bojowo nastawiona polska większość zamieniła się w stado, które nie wiedziało, co z sobą począć. Trzask szyb okiennych kierownika Kaszpera był sygnałem do walki ludu czeskiego z polskim fanatyzmem.
Jeszcze jedno zdarzenie stanowiło podnietę do walki o oczyszczenie od polskich podżegaczy. Przodownicy robotników polskich wzięli dnia 29 lutego 1920 udział w wiecu ludowym w Krakowie, gdzie na klęczkach przysięgali zemstę i śmierć robotnikom czeskim. Przodownicy robotników polskich, będąc nagradzani przez polską Radę Narodową w Cieszynie, nie wstydzili się przyznać do swojego czynu z 29 lutego 1920. Tym przelała się miarka czeskiej cierpliwości i nastał bój.
W poniedziałek 8 marca 1920 robotnicy w zakładzie oznajmili, że z polskimi podżegaczami nie będą pracować i żądają, by ci niezwłocznie opuścili pracę. Robotnicy polscy, polegając na swojej większości, protestowali przeciwko ich wydaleniu z pracy, zostali jednak przez rozjątrzonych czeskich robotników kategorycznie pouczeni, że decyzja czeskich robotników jest nieodwracalna. Nie widząc innej możliwości, odeszli polscy robotnicy z zakładu i udali się do Cieszyna do Rady Narodowej.
Główna akcja oczyszczająca trwała około tygodnia. Polscy górnicy wyprowadzili się wraz z rodzinami do Oświęcimia w Polsce, gdzie zakwaterowano ich w barakach. Wiadomości o aktach przemocy, jakich dopuszczali się Polacy wobec czeskich ludzi na terenie Polski, były przyczyną dalszych eksmisji Polaków.

Michałkowice, marzec 1920
Památník městyse Michálkovic, red. Alois Adamus a kolektiv, Ostrava 1927, s. 24.

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Międzysojusznicza Komisja Plebiscytowa w Cieszynie […] chcąc zadowolić Polaków, rozwiązała 6 marca 1920 czeskie komisje administracyjne [wprowadzone w 1919 roku] w gminach Orłowa, Dąbrowa, Rychwałd, Poręba, Wierzbica oraz Zabłocie i nakazała utworzyć w tych gminach nowe komisje, ze składem narodowościowym zgodnym z wynikami ostatniego spisu ludności (z roku 1910).
Przeciw temu rozporządzeniu gwałtownie zaprotestowała strona czeska, dowodząc przed Komisją Międzysojuszniczą, że spis ludności za czasów Austrii był przeprowadzony w krzywdzący dla nas sposób i że go nie uznajemy.
Przewodniczący zarządu komisarycznego w Orłowej, Martinec, został napadnięty przez Polaków w pociągu w Dąbrowie, kiedy wracał z Cieszyna od Komisji Międzysojuszniczej, i zawleczony do Frysztatu.
Ten czyn Polaków wzbudził po naszej stronie taki gniew, że lud sięgnął po odwet! Tego samego dnia, kiedy dotarła informacja o uwięzieniu pana Martinca (9 marca 1920), rozwścieczony tłum w Orłowej dokonał internowania niektórych polskich przywódców (pani Kiedroniowa, inżynier Wojnar, profesor Folwarczny, profesor Bobek, inżynier Buzek). Po interwencji czeskich władz wszystkie te osoby potraktowano poprawnie i nikogo w żaden sposób nie skrzywdzono. […]
Wydarzenia orłowskie nie pozostały wszakże bez wpływu na ogólną sytuację. Polakom były bardzo na rękę i odtąd zaczęła się systematyczna nagonka na ludność czeską i śląską na polskich terenach i w Galicji. […] Nasi ludzie we wschodniej części byli wypędzani, napadani, bici i mordowani. Tłumnie opuszczali Czesi i Ślązacy swoje dotychczasowe miejsca zamieszkania i spieszyli do ojczyzny.

Śląska Ostrawa, marzec 1920
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 125–126 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Rtm. Wacław Czaczka-Ruciński w telegramach do polskiego Oddziału II Ministerstwa Spraw Wojskowych:

Setki Polaków schroniło się na naszym terytorium. W Cieszynie umieściliśmy uciekinierów w barakach wojskowych […]. Komisja [Międzysojusznicza] jest w obecnej chwili przekonana, że ruch wywołali Czesi. Bandy czeskie zrabowały masę mieszkań polskich, podobno zabrały ze sobą jako zakładników dr. Buzka i Kiedroniową, siostrę ministra Grabskiego. […] Żandarmeria czeska ani w jednym wypadku nie interweniowała na korzyść Polaków. Komisja nosi się z zamiarem zaprowadzenia stanu wojennego i wprowadzenia dla zagłębia sądów doraźnych. Robotnicy hut trzynieckich chcieli koniecznie iść na pomoc Polakom, lecz udało się nam powstrzymać ich od tego […].
Wszystkie połączone stronnictwa polskie jutro rano wydadzą odezwę i proklamują strajk generalny na wszystkich kopalniach, fabrykach i warsztatach, a nawet w szkołach. Strajk ma trwać tak długo, aż komisja rozwiąże czeską żandarmerię i rozbroi czeskie bojówki.

Cieszyn, 9 marca 1920
Edward Długajczyk, Polska konspiracja wojskowa na Śląsku Cieszyńskim w latach 1919–1920, Katowice 2005, s. 168–169.

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Polscy terroryści jednej nocy (15 maja) przeprowadzili trzy zamachy bombowe: w Gruszowie, Bartowicach i Orłowej, które swym rozmiarem i wyrządzoną szkodą prześcignęły wszystkie dotychczasowe. Rezultatem tego było wielkie zdenerwowanie i zamieszki na całym terenie, a zwłaszcza w zagłębiu. W Orłowej ponownie aresztowano dwunastu polskich przywódców, przy czym miały miejsce politowania godne wydarzenia. Nasi ludzie pobili między innymi inżyniera Kiedronia, członka Rady Narodowej (późniejszego polskiego ministra handlu)! Naturalnie czyny te nie pozostały bez odpowiedzi ze strony polskiej.
Połowa maja 1920
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 157 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Mjr Franciszek Herzog (komendant i organizator polskiej Konfederacji Śląskiej Księstwa Cieszyńskiego):

Zamachy dynamitowe wykonywane [przez Konfederację Śląską] po czeskiej stronie Śląska Cieszyńskiego robiły bardzo duże wrażenie i wykazywały zupełną bezsilność czeskich organów bezpieczeństwa. Żaden zamach nie pozostawił po sobie najmniejszych śladów i Czesi nie posiadali żadnych danych odnośnie organizacji, jakkolwiek stosowali represje w niebywałym stopniu w stosunku do podejrzanych i mścili się na okolicznej ludności polskiej. […] Po pewnym czasie jednak zorientowali się Czesi, że mają tutaj do czynienia z zupełnie zakonspirowaną oraz nieliczną organizacją.

Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918–2008, Warszawa 2008, s. 96.
----------------------------------
Jan Żebrok:

Sytuacja w zagłębiu stawała się nie do zniesienia. Co dzień prawie zachodziły wypadki pobicia naszych ludzi przez bojówki czeskie, wrzucanie granatów do ich mieszkań itp. W Dąbrowie wrzucono w biały dzień przez otwarte okno granat do mieszkania dyrektora szkoły wydziałowej [Jana] Chromika. Obeszło się na szczęście bez ofiar w ludziach, gdyż nikogo tam wtenczas nie było; uszkodzono jednak bardzo umeblowanie i ściany pokoju. Innym razem bojówka czeska wrzuciła granat do gospody mojego krewnego, Polaka, Szwedy; to samo spotkało działacza polskiego Szyrzynę. Dyrektor [Fryderyk] Kretschmann ledwie zdołał ujść z życiem przed bojówkarzami i musiał na jakiś czas zamieszkać w Cieszynie.
Ażeby się zabezpieczyć przed wrzuceniem także nam granatu do mieszkania, barykadowaliśmy na noc okna materacami i deskami. (…)
„Na Widerholcu” mieszkał także górnik Blecha […]. Blecha, lekko się zataczając, wszedł do sieni naszego domu i zaczął najpierw pukać, a potem tłuc pięścią w drzwi od kuchni, które zastał zamknięte. Gdy nikt się nie odzywał, skierował się do drugich drzwi, prowadzących do mieszkania, i zaczął w nie walić pięściami, kopać i szarpać za klamkę. Naraz rozległ się ogromny trzask, drzwi razem z futryną wpadły do pokoju, a przez wywalony otwór drab wpadł do mieszkania.
W sąsiedniej sypialni leżał w łóżeczku nasz sześciomiesięczny synek, Stefek. Krzyknąłem do żony: „Bierz dziecko i uciekaj do pola!”. Zaś do służącej: „Pędź zaraz na żandarmerię czeską!”. Potem porwałem moją „plebiscytówkę” i zdzieliłem przez łeb napastnika. […] Wtem wpadł przez wyrwane drzwi syn Blechy […]: „Ty pieronie, puść mego tatę!”. Puściłem starego, zdzieliłem dryblasa pięścią między oczy, wyrwałem się do pola i pognałem w stronę żandarmerii; ta, powiadomiona już o napadzie przez służącą, przybywała właśnie na miejsce wypadku.

Dąbrowa, maj 1920
Jan Żebrok, Pamiętnik śląskiego nauczyciela, Cieszyn 2002, s. 76–79.

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Przy metodach stosowanych przez Polaków i niemocy międzynarodowej komisji plebiscytowej wobec polskiego terroru, było niemal jasne, że jeśli dojdzie do plebiscytu, jego wynik nie będzie odzwierciedlał prawdziwej woli ludności i z tego powodu w polskiej (wschodniej) części Śląska Cieszyńskiego naszą pozycję, szacowaną w różowych kalkulacjach, można traktować za wielce wątpliwą.
[…]
Minister spraw zagranicznych Beneš, poinformowany przez nas, podzielał nasze zdanie i zgodnie z tym prowadził swoją politykę. Przyszło mu wszakże przeżyć wiele cierpkich chwil przed naszym zgromadzeniem ustawodawczym, nie mógł bowiem zdradzić, że mamy obawy przed plebiscytem, ponieważ z powodów taktycznych przekonywaliśmy opinię publiczną, że jest odwrotnie.

Śląska Ostrawa
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 143–144 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Minister Edvard Beneš w telegramie do prezydenta Tomáša Garrigue’a Masaryka:

Z lordem [George’em] Curzonem ustalono, że państwa sprzymierzone wytyczą nową linię, w przybliżeniu przebiegającą po rzece Olzie i zasadniczo przyznającą nam rację. W najbliższych trzech dniach zostanie to przedstawione w Paryżu przez rząd angielski. Gdyby decyzji tej nie można było zrealizować z powodu sprzeciwu Polaków, może dojść do tego, że król belgijski złoży propozycję arbitrażu.

Londyn, 1 czerwca 1920
Boj o směr vývoje československého státu, t. II, Praha 1969, s. 48.

----------------------------------
Ferdinand Pelc w liście do Edvarda Beneša:

Rozmawiałem z przewodniczącym [Komisji Międzysojuszniczej] hrabią Manneville’em i uważam za konieczne poinformować Was o treści rozmowy.
Przewodniczący Manneville przede wszystkim okazał rozczarowanie, że nasze Zgromadzenie Narodowe opowiedziało się za plebiscytem, a przeciw arbitrażowi. Powiedział, że właśnie my powinniśmy być za arbitrażem, ponieważ przy tym rozwiązaniu można wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności, jak choćby potrzeby gospodarcze, zabezpieczenie wojskowe itp. […] Zwróciłem uwagę, że przecież przy takiej arbitralnej decyzji mogą zostać wzięte pod uwagę najróżniejsze wpływy i że trzeba by całą kwestię od nowa rozpatrywać. Manneville odpowiedział, że cała kwestia jest już wystarczająco przebadana i że decyzja byłaby bardzo szybka. […]
Powtórzyłem, że plebiscyt nie jest dla nas celem i że republika z pewnością przyjęłaby inne postanowienie, jeżeli będzie sprawiedliwe i będzie uwzględniać nasze prawa i nasze żywotne interesy. Zwróciłem uwagę, że nie możemy zostać bez węgla z całego zagłębia i bez połączenia kolejowego ze Słowacją. Na to Manneville zauważył, że – wedle jego zdania – najlepiej będzie, jak Ententa sama rozstrzygnie spór. Powiedział to z jakimś naciskiem! Mam wrażenie, że jest to właściwy powód jego podróży do Paryża.

Cieszyn, 2 lipca 1920
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 161–162 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski).

----------------------------------
Władysław Grabski (premier RP):

Obok załatwienia sprawy związanej z prowadzeniem wojny Polski z Rosją w Spa został podpisany przeze mnie układ, określający sposób definitywnego załatwienia naszej granicy czeskiej. […] Co do Śląska Cieszyńskiego, zgodziłem się, by linię demarkacyjną określili alianci bez naszego udziału. Zgodziłem się na ich arbitraż, nie mając żadnych gwarancji, czy on wypadnie na naszą korzyść. […] Było to absolutną wówczas dla nas koniecznością.
[…] Wyjeżdżając do Spa, nie byłem wcale przygotowany na to, że wypadnie mi przyjąć decyzję w sprawie Śląska. Zasadniczo zawsze byłem tego zdania, że najwłaściwszy na Śląsku byłby plebiscyt, jako że sądziłem, że wyraźna większość polska jest elementem dominującym liczbowo na znacznym terytorium węglowym, o które głównie chodziło. W delegacji polskiej jednak zastałem pogląd zupełnie inny. W sprawie śląskiej delegację stanowili: Wielowiejski, [Erazm] Piltz i [Józef] Kiedroń. Wszyscy oni wobec mnie twierdzili, że plebiscyt wobec stanu rzeczy w Polsce [z powodu wojny z Rosją bolszewicką] jest na razie nie do pomyślenia, że mógłby dać złe wyniki, a że arbitrażu obawiać się nie należy. […] Wielowiejski informowany przez Francję […] zapewniał, że nam nic zbyt złego z arbitrażu aliantów, dzięki stanowisku Francji jakoby przychylnemu Polsce, nie grozi.

Spa (Belgia), 10 lipca 1920
Władysław Grabski, Wspomnienia ze Spa, Londyn 1973, s. 26–27.

----------------------------------
Rafał Olszak (Polak, górnik kopalni „Gabriela” w Karwinie):

Przypominam sobie, że na ostatnim likwidacyjnym wiecu karwińskim przemawiała [socjalistka] tow. Dorota Kłuszyńska […], namawiając nas, byśmy skończyli strajk i podjęli znów pracę […], tłumacząc nam, górnikom, ile to Polska straciła wagonów węgla karwińskiego, a nasze postulaty są w Paryżu na dobrej drodze…

Karwina, lipiec 1920
Rafał Olszak, Po ścieżkach trudu górniczego. Pamiętnik – 1900–1975, Książnica Cieszyńska, s. 77.
----------------------------------
Zofia Kirkor-Kiedroniowa:

28 lipca 1920 konferencja ambasadorów ogłosiła tekst decyzji wyznaczającej granice Czechosłowacji i Polski w Księstwie Cieszyńskim, na Spiszu i Orawie. […] Kłuszyńska przyjechała do Wisły i wstąpiła do mnie. „Już jest decyzja – oznajmiła – Karwina, Trzyniec, Frysztat dla Czechów.” Po chwili dodała: „To jest zbyt potworne, to nie może się ostać”.
Tak, to było potworne. Jednak następne wieści przekreśliły wszystkie złudzenia.
W zupełnej prostracji przeleżałam parę dni, powtarzając bezgłośnie: Karwina, Trzyniec, Frysztat… – tak jak się powtarza imiona najdroższych, których śmierć zabrała. A potem przyszło postanowienie, by pozostać z nimi, z tymi najlepszymi, oddanymi w niewolę. Wiedziałam, że mąż tak samo postanowi. Ale wykonać zamiaru nie pozwoliły najpierw wypadki, a później Czesi. […] Nie wrócę już do Dąbrowy. Nie wrócę tam, gdzie przeżyłam najlepsze lata we wspólnej z mężem dla sprawy polskiej pracy, razem z najlepszym w całej Polsce ludem.
Nie wrócę do Ziemi mojego Męża.
Ale krew jego, która w tę Ziemię wsiąknęła, przekazała jej hasło: Nil desperandum [nie trzeba tracić nadziei].

Wisła, 29 lipca 1920
Zofia Kirkor-Kiedroniowa, Wspomnienia, t. II, Ziemia mojego męża, Kraków 1988, s. 500.


----------------------------------
Rafał Olszak:

Wśród górników ino kipiało, złości i przekleństwa [szły] pod jej adresem i tak: S… ta ku… Dora [Kłuszyńska] nas ocyganiła pierońsko, zmuszając nas do pracy, a myśmy chcieli w tej walce niemal głodowej wytrwać do końca, osiągając pozytywny wynik sprawiedliwego i słusznego załatwienia kwestii spornej o przynależność całego zagłębia karwińskiego!

Karwina, lipiec 1920
Rafał Olszak, Po ścieżkach trudu górniczego. Pamiętnik – 1900–1975, Książnica Cieszyńska, s. 77.

----------------------------------
Delegat Rządu RP Ignacy Jan Paderewski w deklaracji skierowanej do przewodniczącego Rady Najwyższej Alexandre’a Milleranda:

W takich warunkach, Panie Prezydencie, jest rzeczą mało prawdopodobną, aby szlachetny cel Rady Najwyższej – położyć kres konfliktom i ustanowić normalne i przyjazne stosunki pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Rzeczpospolitą Czesko-słowacką – mógł być osiągnięty. Albowiem decyzja, powzięta przez Konferencję Ambasadorów, wykopała pomiędzy dwoma narodami przepaść, której nic wypełnić nie zdoła.
Rząd polski podpisał formalne zobowiązanie, które musi być wykonane. Z nieprzezwyciężonym bólem położę mój podpis pod dokumentem, który nam odbiera tak godną, tak cenną i tak nam drogą część naszego narodu. Atoli zanim to uczynię, chcę Panu oświadczyć, Panie Prezydencie, że jakkolwiek Rząd polski szczerze pragnie wykonać całkowicie i lojalnie powzięte przezeń zobowiązania, to nigdy mu się nie uda przekonać narodu polskiego, że sprawiedliwości stało się zadość. Świadomość narodowa silniejsza jest i trwalsza niż rządy.

Paryż, 30 lipca 1920
Włodzimierz Dąbrowski, Kwestja cieszyńska. Zbiór dokumentów z okresu walki o Śląsk Cieszyński 1918–1920, Katowice 1923, s. 66.

----------------------------------
Ferdinand Pelc:

Oburzeni Polacy protestowali. My w Komisji Plebiscytowej protestowaliśmy, tak z powodów rzeczowych, jak i taktycznych. […]
Trzeba było zacząć rozdział nowy, rozdział nie tylko pokoju, ale i politycznego zbliżenia i braterstwa. […] Naszym założeniem i postulatem było i jest całkowite zlanie się mniejszości polskiej z naszym państwem i jego losem! Nie może być żadnego zerkania za granicę, żadnej irredenty! Na takiej bazie możliwa jest najściślejsza współpraca i zbliżenie obu narodowości na Śląsku Cieszyńskim!

Śląska Ostrawa
Ferdinand Pelc, O Těšínsko, Slezská Ostrava 1928, s. 169–170, 172 (tłum. Dariusz Ałaszewski, Piotr Głogowski

©
Pomnik upamiętniający poległych czechosłowackich agresorów w 8-mio dniowej wojnie 1919 roku
Audio nagranie prelekcji Mgr. Lenki Navákové, Ph.D.
Prelekcja Pani Mgr. Lenki Novákové, Ph.D. dnia 25.01.2024 w Muzeum Těšínska w Cieszynie Zachodnim
Kiedy Czechmóni zaczną wznosić monumenty w houdzie poległym nazistom w 2 wojnie światowej??
Dyrektor Muzeum Těšínska w Cieszynie Zachodnim Pan Zbyšek mówił o morderstwie z premedytacją czechosłowackiego żołnierza szeregowego Šťastného, który zginął na Czantorii przy pracach geodezyjnych mających na celu wytyczenie nowych granic (audio nagranie w 1:07:40 minucie). Morderstwa dokonały polskie nielegalne bojówki. Pan dyrektor ale jakoś przypadkowo czy raczej celowo zapomniał wspomnieć o mordach dokonanych przez czechosłowackich żołnierzy, które miały miejsce w Stonawie dnia 26 stycznia 1919 r. Tam regularne wojsko czechosłowackie mordowało polskich jeńców wojennych i dobijało rannych chronionych przez międzynarodową Konwencję Haską z 1907 r.!!
Przedstawiciel stonawskiego Koła PZKO Bogdan Prymus powiedział dnia 27 stycznia 2024 roku na przemówieniu z okazji 105. rocznicy zbrodni popełnionych przez czechosłowackie wojsko w Stonawie, iż odbudowany pomnik w Orłowej to pomnik agresorów (6:26 minuta). 
Złożenie kwiatów i zapalenie zniczów przez Czechów przebranych w mundury czechosłowackich legionistów z roku 1919 było niestosowne (7:03 minuta). 
Pietní akt v Orlové a ve Stonavě, 26. ledna 2024
Pieta za oběti Sedmidenní války o Slezsko v Orlové 2014